Relacja z Triathlon Sieraków 2016

Triathlon Sieraków, choć w tym roku stracił miano imprezy rozpoczynając sezon w Polsce, to z pewnością nadal jest zaliczany do grona najważniejszych wydarzeń triathlonowych. Tym razem w końcu udało mi się przekonać na własnej skórze w czym tkwi fenomen tej imprezy. Relacja z dystansu 1/4 IM.

Do Sierakowa, podobnie jak zdecydowana większość startujących, przyjechałem dzień wcześniej. W godzinach 16-22 trzeba było bowiem wprowadzić rower do stref zmian, odebrać pakiet startowy i udać się na odprawę techniczną. Na miejscu panował klimat sportowo-piknikowy. Słońce, leżaczki, dużo rodzin i luźna atmosfera. Już mi się podoba. Gdy zatem po zaliczeniu pierwszej kolejki (po pakiet startowy), drugiej (po koszulkę) dotarłem do trzeciej, gdzie w wyniku wpadki z brakiem obiecanych w zestawach bojek pływackich trzeba było się zdeklarować, czy chcę odebrać bojkę w przyszłym terminie, czy wybrać 50% rabat na zapisy w przyszłym roku, nie miałem wątpliwości co wybrać. Wiedziałem, że będę chciał tu wrócić i to w komplecie – z Olą i ponadrocznym wówczas Jasiem.

pakiety

Zastanawiałem się tylko jak pogodzić start naszej dwójki w tym samym czasie 😉 Może wyjściem będzie mój start w połówce, a Ola sprawdzi się na dystansie 1/4. Ale to dylematy na przyszłość. Na razie pozostała część Tri of Us kibicowała mi z domu i to jak motywująco!

jasiu

Po załatwieniu formalności udaliśmy się na pasta party. Tam spotkałem się z zawodnikami Zgrupka Team, w barwach którego sam startuję. Zjedliśmy makaron (bardzo smaczny), ciacho (równie dobre) i dyskutowaliśmy jak chyba wszyscy o jutrzejszym starcie. Temat numer jeden – pogoda.

pasta

Pogoda

Tu każdy miał swoją teorię. Każdy serwis pogodowy podawał inne dane. Od chłodu i burzy, poprzez umiarkowane warunki, po słońce i 26 stopni. Szczęśliwie skończyło się na tym środkowym wariancie. Pogoda jak dla mnie była idealna. Nie za zimno na rower i nie za gorąco na bieganie. W punkt.

SAMSUNG CSC

Zawody

Pierwsza fala ruszyła do boju o 9:00. Wcześniej był czas na wizytę w strefie zmian, przyniesienie reszty sprzętu na kolejne etapy, dopompowanie kół. Następnie rozgrzewka i udaliśmy się na start.

SAMSUNG CSC

Pływanie

Pomimo, że impreza odbywała się w Sierakowie, to trasa pływacka nie wiodła pod górkę, nie była pełna wirów wodnych czy ośmiornic wciągających zawodników pod powierzchnie. Woda była przyjemnie czysta, a do pokonania były 2 bojki i dystans 950 metrów. Jeśli dobrze usłyszałem na odprawie technicznej, temperatura wody wynosiła 18,2 stopnia Celsjusza – relatywnie sporo, ale pianki i tak były obowiązkowe. To co wyróżnia Sieraków na tle większości tego typu imprez to start z brzegu. Dotychczas zawsze startowałem bezpośrednio z wody, a szkoda, bo rozpoczęcie imprezy z brzegu jest nie tylko bardziej widowiskowe, ale i mniej męczące – odpada element dopłynięcia na start i dryfowania w miejscu w oczekiwaniu na wystrzał.

SAMSUNG CSC

Dla mnie (jak i dla większości triathlonistów) pływanie to najmniej lubiana dyscyplina. Wyjście na brzeg traktuje z dużą ulgą i od tego momentu zaczyna się dla mnie frajda. Z pływania w Sierakowie jestem jednak zadowolony. Co prawda okularki odmówiły współpracy i około 10 razy musiałem się zatrzymywać by wylać wodę z lewego okularu… Wykorzystałem jednak te momenty na poprawę kursu i śmigałem dalej. Z wody wyszedłem po 18:20 min, czyli bardzo dobrze jak na mnie. Ponoć za mną zostało w wodzie jeszcze trochę białych czepków (czyli pierwsza fala zawodników PRO), które startowały 5 minut wcześniej, co było całkiem budujące.

CAMERA

T1

Po wyjściu z wody czekał na nas ostry podbieg, o którym krążą już legendy. Faktycznie dawał w kość, a właściwie w płuca i serce. Po dobiegnięciu na górkę tętno skoczyło mi do 186 uderzeń i było to najwyższa wartość, jaką zanotowałem w całych zawodach! Potem jeszcze 400 metrowy dobieg do strefy zmian na stadionie. Pianka, okulary, czepek zostają w koszyku. Kask, okularki na głowę, buty na nogi i ruszamy z rowerem na trasę.

CAMERA

Rower

Organizatorzy dumnie podkreślali, że trasa rowerowa na Triathlon Sieraków jest jedną z najpiękniejszych w Polsce. Pewnie jest w tym sporo prawdy, bo szusowanie pośród terenów Sierakowskiego Parku Krajobrazowego nie może się nie podobać. No chyba, że ktoś lubi trasy płaskie jak stół, to tu się może nieźle przejechać. W Sierakowie trudno bowiem o odcinek pozbawiony wzniesień lub zjazdów. Do pokonania były 2 pętle o długości 22 km. Po pierwszym kółku zagęszczenie na trasie mocno wzrosło, bo dołączyły kolejne fale, startujące nieco później. Było zatem więcej wyprzedzania, ale niekoniecznie zyskiwania pozycji.

CAMERA

Rower, choć to zdecydowanie najdłuższy etap triathlonu, zleciał mi wyjątkowo szybko. Może to właśnie kwestia urozmaiconej trasy. Na najostrzejszych podjazdach prędkość spadała mi nawet do 16 km/h. Kawałek dalej był już jednak zjazd, na którym rozpędzałem się do 55 km/h i niwelowałem straty. Ostatecznie średnia z całej trasy wyniosła w moim przypadku 35 km/h, czyli zupełnie przyzwoicie. A podjazdy, to dobry moment by sięgnąć po bidon, żel czy nawet zrobić sobie rowerowe selfie 😉

selfie

T2

Druga strefa zmian jest znacznie krótsza i przyjemniejsza od pierwszej. Schodzimy przed linią z roweru, chwytamy go za kierownicę lub siodełko i biegniemy na stadion. Odwieszamy na wieszak, zdejmujemy kask, zmieniamy buty i śmigamy na ostatni etap.

T2

Bieganie

O ile trasa kolarska jest urozmaicona, to trasa biegowa jest już totalnie niesztampowa. W 90% przebiega przez tereny leśne, a co za tym idzie mamy tu – nieubity, czasem nawet sypki grunt, wystające korzenie oraz zbiegi i podbiegi. Z tych powodów najczęściej podczas omawiania etapu biegowego padają słowa „hardcore” i „masakra”. Moim zdaniem trochę na wyrost, bo każdy kto trenuje czasem w leśnych terenach zalicza podobne przeszkody. Co nie zmienia faktu, że jak na triathlon to warunki są wymagające. Szczególnie było to widać na wspomnianym już podbiegu po wyjściu z wody, który ku mojemu zaskoczeniu trzeba było pokonać także podczas biegu. I to dwukrotnie!

SAMSUNG CSC

W moim przypadku bieganie to najsilniejsza dyscyplina, więc tu zawsze daję siebie maksa i nadrabiam straty z poprzednich etapów. W Sierakowie było podobnie, a trudna trasa nawet dodatkowo mi sprzyjała w poprawianiu końcowej lokaty. Minusem, choć jak się potem okazało dużym plusem, trasy było to, że w lesie Garmin kompletnie mi zgłupiał. Raz pokazywał mi średnie tempo 4:05, raz 5:35 min/km. Zerkanie na pulsometr i kontrolowanie tempa nie miało zatem żadnego sensu. Pobiegłem zatem na czuja i szczerze się zaskoczyłem. Średnie tempo z biegu – 4:28 min/km, co jak na takie warunki było zdecydowanie lepszym wynikiem niż oczekiwałem.

finisz

Po mocnym finiszu zameldowałem się na mecie. Czas – 2:30:04.

CAMERA

Cel jaki sobie założyłem na start to zejść poniżej 2:40, a niemalże udało się złamać barierę 2,5 godzin. Z rozpoczęcia sezonu jestem zatem mega zadowolony i niecierpliwie wyczekuję kolejnych startów. Z przyjemnością zrekompensowałem sobie wysiłek w strefie finishera – piwko, hamburger, lody i arbuzy.

CAMERA

Zgrupka Team

Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o naszym teamie. Najbardziej pozamiatał Michał, który ukończył zawody z czasem 2:20:08. A to był jego drugi start! Nie mam wątpliwości, że już wkrótce będzie reprezentował barwy teamu w kategorii PRO. Dominika, Łukasz, Przemek, Krzysztof i Daniel zanotowali czasy między 2:34 a 2:39. Michał zaliczył mocny progres, a Tomek udanie zadebiutował, łamiąc 3h. Drugiego dnia sezon jeszcze mocniej rozpoczęli Wojtek i Marta – od dystansu 1/2 IM! Nasz trener Jarosław Skiba twierdzi, że jest dumny i chyba nie ściemnia zbytnio 😉

medalisci

 Podsumowanie

Plusy dodatnie

  • Atmosfera
  • Start z brzegu
  • Czystość wody
  • Trasa kolarska
  • Pasta party
  • Cena / pakiet startowy

Plusy ni to dodatnie nie to ujemne

  • Zamieszanie z bojkami w pakiecie – choć organizatorzy wyszli z twarzą z sytuacji

Plusy ujemne

  • Trasa biegowa
  • Liczne podbiegi
  • Długa droga w strefach zmian. T1 = 900 metrów łącznie

A jakie są Wasze przemyślenia i wrażenia z Triathlonu w Sierakowie? Czego zabrakło na liście plusów? Komentujcie!