Dlaczego triathlonistki to najlepszy materiał na żonę?

Na którychś z zawodów wywiązała się ciekawa dyskusja o związkach. Wynikło z niej, że triathloniści najczęściej są w związkach z innymi triathlonistkami (bądź chociaż osobami uprawiającymi regularnie sport) lub są singlami. Szczęśliwie należę do tej pierwszej grupy, więc korzystając z tego oraz z faktu, że znam trochę pasjonatek triathlonu, postanowiłem porozprawiać się nad tezą, że triathlonistki to najlepszy materiał na żonę.

1. Rozumie cię

Wyrozumiałość, to istotna cecha każdego związku. Kobieta, która uprawia triahtlon jest nie tylko wyrozumiała dla twojego hobby, bo dla niej to rzecz w pełni… zrozumiała. Znikasz na 3 godziny w sobotę, bo trzeba zrobić 100 km na szosie? OK. Wolisz jechać na zawody zamiast do jej matki? Spoko (ona zresztą też ;)). Robimy długie wybieganie w weekend? Pewnie!

Fot. T. Szwajkowski

2. Spędzacie wspólnie czas

Kolejny fundament. Wiele związków rozpada się, gdy nie macie ze sobą o czym rozmawiać, nie dzielicie się problemami i nie macie co ze sobą robić. Triathlon w dużym stopniu niweluje ten pesymistyczny schemat. Liczba rzeczy, które możecie robić razem jest bardzo długa. Od tych podstawowych: wspólne wyjścia na basen, szosę czy wybiegania, po uzupełniające treningi, gotowanie, omawianie strategii na start, realizowanie planów treningowych czy nawet wyjazdy na zgrupowania lub urlop, gdzie na pewno będziecie mogli razem poćwiczyć.

3. Dba o (twoją) dietę

Jedzenie. Mega ważna sprawa dla triathlonistów. Absolutnie nie należymy do dietetycznych freaków, którzy nawet w tłusty czwartek jedzą bezglutenowe pączki bez mąki i smażenia, a zwyczajnie lubimy dobrze pojeść. Dobrze, czyli dużo, smacznie, ale i rozsądnie.

Gdy wracasz z treningu możesz liczyć na solidny obiad, pełen węglowodanów. Gdy nazajutrz startujesz w zawodach, możesz być spokojny, że będzie pamiętać o kupieniu pszennych bułek na rano. A gdy tydzień przed startem w maratonie zaproponujesz, by spróbować zrealizować superkompensację węglowodanową, to chętnie wdroży się w temat i będzie ci towarzyszyła na tym dietetycznym rollercoasterze.

4. Ma figurę jak modelka

Nie jest tajemnicą, że codzienna aktywność fizyczna, to solidny krok do pięknej sylwetki. Bardzo urozmaicony trening, przeplatany elementami siłowymi, cardio, bieganiem w tlenie czy też interwałami sprawia, że metabolizm, który standardowo zaczyna zwalniać w wieku 26 lat, u triathlonistki przyśpiesza. A w tym wypadku lepsze spalanie oznacza nie tylko lepsze osiągi, ale i smuklejszą figurę.

Mimo tego, że Ola waży 60% tego co ja, wszystkie posiłki dzielimy 50/50, a niejednokrotnie jest w stanie pochłonąć więcej niż ja. A jeść uwielbiam, żeby nie było. Zresztą chyba najlepszym dowodem na tą tezę, jest jej zdjęcie zrobione dokładnie 2 tygodnie po porodzie. Oceńcie sami 😉

5. W pięknym ciele zdrowy duch

Metabolizm to jedno, ale jeszcze ważniejszy jest wpływ wysiłku fizycznego na zdrowie. Nie ma co to się rozpisywać, bo to temat wałkowany już od lat i cytując klasyka – oczywista, oczywistość. Warto jednak zaznaczyć, że wysportowana dziewczyna = zdrowa dziewczyna. A to coś jak długoterminowa lokata, na wysoki procent.

6. Kupuje ci fajne prezenty

Urodziny, imieniny, gwiazdka, dzień chłopaka/mężczyzny czy nawet walentynki – co roku jest przynajmniej kilka sytuacji, gdy ona daje Ci prezent. A wiadomo, że różnie z tym bywa, bo niekiedy ciężko wstrzelić się w gusta i aktualne zapotrzebowania. Tymczasem triathlon to autostrada do pomysłów na prezent.

Lista sportowych podarunków, jakie otrzymałem od Oli jest bardzo długa i za każdym razem były to strzały co najmniej w 9-kę: od prostych gadżetów jak bidony, koszulki czy odżywki, po te wypasione, jak kask, Garmin czy pakiet startowy na Maraton w Lizbonie – choć to akurat był prezent z cyklu – Ty sobie pobiegaj, ale zabierz mnie i Jasia do Portugalii 😉

7. Ty jej kupujesz odpowiednie prezenty

Sytuacja jest symetryczna. Nie ukrywam, że wiele z prezentów z ery przedtriathlonowej wylądowała na dnie szuflady lub porasta kurzem na półkach. Sukienka nie taka, bielizna źle leży, książka nie podeszła czy biżuteria nie pasująca do niczego, co ona nosi.

Jako facet interesujący się sportowymi gadżetami, często jesteś w stanie lepiej przewidzieć czego ona potrzebuje. Z tych bardziej udanych wymienić mogę koszulkę biegową z dedykacją, bezprzewodowe słuchawki do pływania i biegania, części rowerowe do jej karbonowej strzały czy eleganckie trisuity. Kilkukrotnie też sięgałem po pakiety startowe i to w krytycznych momentach – pierwszy triathlon w życiu (jeszcze 2 dni przed mówiła, że w życiu nie wystartuje w tri), pierwszy pakiet na start po ciąży (5 miesięcy po porodzie), czy też na półmaraton na Malcie, który ukończyliśmy zaledwie 3 dni temu, a Ola poprawiła swoją życiówkę o 3,5 minuty!

8. Mobilizuje cię

Przy 5-6 treningach tygodniowo niechęć do wyjścia na trening dopada bardzo często. Szczególnie po ciężkim dniu w robocie, gdy wracasz padnięty, głodny, a na dworze pizga złem. No i dawaj, idź teraz sobie pobiegać.

Ja osobiście nie mam co liczyć na to, że w takim momencie Ola powie do mnie: Daj spokój, zostań. Co będziesz biegać w taką pogodę. Chodź pod kocyk, obejrzymy sobie jakiś film i napijemy winka. Nic z tych rzeczy. Najczęściej słyszę wtedy – No idź już, idź. Po pierwszym kilometrze będzie już ok, a wrócisz rozluźniony i zadowolony, że zrobiłeś trening. Nigdy się nie myliła.

9. Jest najlepszym kibicem

Jak już dobrze potrenujesz, to fajnie coś z tym zrobić i spróbować swoich sił w zawodach. A ciężko o lepszego kibica, od twojej drugiej połówki, która towarzyszy ci na co dzień w przygotowaniach do startu.

Jako, że twoja połówka sama startuje, to doskonale wie ile może zająć ci pływanie, rower i bieganie, gdzie się ustawić na trasie by podać żel, albo że podczas T1 będzie dobra okazja, by wymienić pierwsze uwagi i walnąć krótkiego motywacyjnego spicza. Do tego bardzo chętnie się z Tobą zabierze na zawody, choć jest tu też duże prawdopodobieństwo, że będzie chciała w nich wystartować 😉

10. Zna pojęcia

Niby drobiazg, ale zawsze to fajnie, gdy mówicie wspólnym językiem i ona wie, że pralka to nie tylko to co stoi w łazience, szlif można zaliczyć nie tylko na pierścionku, ale i na rowerze, a jak idziesz robić zakładkę, to nie masz na myśli konstruowania wkładki do książki, ani tym bardziej szycia plisowanej spódnicy.

Podsumowując

Niezależnie od tego jakie masz podejście do sportu, triathlonistka to niewątpliwie dobry materiał na partnerkę na całe życie. Oczywiście wiele z powyższych cech może posiadać także ktoś, kto ani myśli pływać, jeździć czy biegać, nie mówiąc już o wszystkich tych rzeczach naraz. Może, ale nie musi, a dla triathlonistki taki dekalog to niemal pewniak 😉 Jednak żeby nie było tak kolorowo, to…

w cyklu ukaże się jeszcze:

P.S. Tekst ten zupełnie nieprzypadkowo ukazał się w Dzień Kobiet. Wszystkim przedstawicielkom płci pięknej chciałbym życzyć nieustannego przekraczania własnych granic, osiągnięcia życiowych sukcesów, życia długiego jak maraton, no i … rozkręconego metabolizmu! 😉