Torba ciążowa w lekko sportowym wydaniu

Pewnie część z Was kojarzy poniższą torbę, która pochodzi z zestawu startowego największego z triathlonów organizowanych w Polsce – Enea Challenge Poznań. Spisała się podczas zawodów, przydaje się też na treningach, a mi posłużyła jako… torba ciążowa.

IMG_20160420_205812

Jeszcze latem torba i jej zawartość wyglądała jak na zdjęciu poniżej. No może poza naszym buldożkiem, który ostatecznie do niej nie wskoczył.

torba

Posłużę się tu zdjęciem Artura, ponieważ ja przed swoim pierwszym startem byłam zbyt zestresowana i zajęta panikowaniem, żeby zajmować się ładniutkim i równiutkim układaniem gadżetów jak on 😛2015-07-25 18.22.03

Dzisiaj moja torba i jej zawartość wygląda zgoła odmiennie, bowiem zamiast treningowych ubrań, butów czy bidonu, spakowałam do niej… porodową wyprawkę. 

IMG_20160420_203738

Stres przed porodem też już jest, ale przed triathlonem był zdecydowanie innego rodzaju. Gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że zawsze mogę się wycofać, zejść wcześniej z trasy, zwiesić głowę i powiedzieć „trudno, nie tym razem”. W przypadku porodu nikt dziecka za mnie nie urodzi i odwrotu nie będzie 😉 Póki co staram się nastawiać na podejście do tematu zadaniowo (tyaa zobaczymy co powiem po porodzie…).

2015-07-24 20.50.53

Wracając do zawartości torby ciążowej. Przyznam, że nieźle się zdziwiłam, gdy położna w szkole rodzenia zaczęła opowiadać o rzeczach, które warto do niej spakować. O standardowych przedmiotach, jak wygodna koszula, ręcznik i kapcie nie będę się rozpisywać, bo każda z Was dostanie w szkole rodzenia dokładną rozpiskę gadżetów  potrzebnych do spakowania. Skupie się bardziej na sportowych analogiach.

20160420_203802

Pierwszy temat, który mnie zainteresował to jedzenie – co warto zjeść zanim pojedziemy rodzić do szpitala, a już wiemy że poród się zaczął. Wszystko do złudzenia przypomina szamkę dobrze znaną z porannego menu przed zawodami. Mile widziana jest buła (najlepiej jasna, pszenna) z masłem orzechowym, nutellą lub dżemorem (dzięki uprzejmości babć oraz mam, tych najlepszych -wiśniowych dżemów – jest Ci u nas dostatek i mamy zapas na zawody do 2020 roku). Natomiast do torby ciążowej dobrze jest wrzucić sobie banany, żele i batony, które są łatwo przyswajalne i dają duży zastrzyk energii. W moim przypadku wystarczyło, że otworzyłam naszą „sportową” szufladę z zapasami i voila – mam szamkę na poród na wyciągnięcie ręki! No i oczywiście nawadnianie to podstawa, więc nie mogło zabraknąć butelki wody (najlepiej z bidonową końcówką). Co do jedzenia, to żałuję tylko, że po porodzie nie będę mogła się uraczyć naszym już stałym, rytualnym makaronem z piwkiem po zawodach…

2012-10-04 14.21.41

Druga sprawa to playlista. Dobrze się wyposażyć w ulubioną muzykę na poród, która kiedy trzeba nas wyciszy, po to żeby chwilę później zmobilizować do dalszego działania. Ja w tym wypadku sięgnęłam po moją playliste biegową i startową. Abstrahując już od tego, że gdy ją przeglądałam to oczy mi wilgotniały z tęsknoty za bieganiem i na wspomnienie tych godzin spędzonych na ścieżkach biegowych. Właśnie dlatego tak bardzo liczę na jej wsparcie – ile razy na zawodach w chwilach słabości i kryzysu przerzucałam w słuchawkach piosenki w poszukiwaniu tych z największym pierdyknięciem i dodających największego powera. Na to bardzo dobrze znane mi z zawodów uczucie w chwilach największego zwątpienia, że jednak „imposible is nothing”, bardzo liczę na porodówce.
20160420_203850_001

O jakże ważnym wsparciu i dopingu kibiców chyba nie muszę wspominać 😉

Niektórzy porównują poród do wysiłku zbliżonego do przebiegnięcia maratonu… Zobaczę ile w tym prawdy i dam Wam znać 😉