7 sposobów na łapanie Pokemonów w biegu.

Teoretycznie bieganie i granie na komórce nie idzie w parze. Od kiedy zastąpiłem smartfonowe Endomondo naręcznym Garminem, przestałem zabierać komórkę na trening. Teraz znowu stała się elementem treningu, bo oprócz formy i endorfin mogę łapać coś jeszcze – Pokemony!

Ola

Tak wyglądał mój dialog z Olą, po jednym z treningów:
– Długo cię nie było. Ile przebiegłeś?
– Nie pytaj mnie ile przebiegłem, ale ile Pokemonów złapałem?
– No ile?
– Trzydzieści pięć! W ciągu 9 km!

Nie jestem typem gracza. Właściwie, to od kiedy zacząłem biegać, to chyba ani razu nie odpaliłem Play Station. Zawsze wolałem potrenować, niż siedzieć przed TV z padem w ręku i grać. Ale 3 lata później pojawiła się gra, która pozwoliła w pewnym stopniu na połączeniu obu aktywności – Pokemon Go.

Evewe

Jak sama nazwa sugeruje, Pokemon Go wymaga ruszania się. Dlatego początkowo nie przekonywały mnie namowy Mateusza (który ma dokładnie odwrotne zdanie, co do przewagi biegania nad graniem w gry), że warto spróbować. „Ty się dużo ruszasz, biegasz, jeździsz na rowerze po różnych miejscach, to będziesz spotykać dużo i to nietypowych Pokemonów.” No ale jak? Bieganie z komórką w ręce? Przerywanie treningu, żeby złapać jakiegoś stworka? Dziecinada, nie dla mnie. A jednak…

Pobrałem, pograłem, przepadłem.

Skusiłem się. Pierwszego dnia awansowałem do 5 levelu. Potem było już jednak ciężej. Samo poruszanie się po mieście, łapanie Pokemonów na przystanku tramwajowym lub w oczekiwaniu na zielone światło nie wystarczało. Stwierdziłem, że spróbuję z połapać je w biegu. We wtorkowym planie akurat miałem luźne rozbieganie, więc czemu nie połączyć przyjemnego z „pożytecznym”. Odpaliłem apkę, chwyciłem komórkę w dłoń i pobiegłem nad Maltę. Po 1,5 km dobiegłem do terenu kampusu Politechniki Poznańskiej. I tam się zaczęły pierwsze łupy. Gdy wbiegłem już na teren samej Malty, to zaczęło się ostre pokemonobranie.

Staryu

Z racji bliskości wody, zaczęły masowo pojawiać się Pokemony typu wodnego – Goldeeny, Psyducki, Krabby, Staryu, Magikarpie czy zdobyty jeden jedyny raz Dragonair. Wynik – 35 pokemonów w ciągu 9 km. A właściwie 7 km, bo na pewnym odcinku siadły serwery i nie było grania.

Krabby 1

Może nie na wszystkich taki wynik robi wrażenie. Cześć osób, zwłaszcza młodszych cieszących się wakacjami pewnie jest w stanie złapać i 100 stworków w ciągu dnia. Ale dla mnie, była Pokemon Go to fajna forma oderwania się od rzeczywistości, choć sama gra opiera się na osadzeniu w tejże rzeczywistości.

Jak efektywnie biegać i łapać Pokemony

  1. Zaplanuj trening interwałowy – biegnij mocno i szybko (na 85% możliwości), a gdy pojawi się fajny Pokemon przejdź do marszu.
  2. Wybierz trasę, gdzie nie brakuje ludzi i atrakcji – park, knajpy, pomniki – masz większe szanse na załapanie się na lure module (nad Maltą nawet trzy w zasięgu buta!)
  3. Trzymaj komórkę w ręce i nie patrz na nią. Gdy pojawi się jakiś Pokemon poczujesz wibracje. Sprawdź co za jeden.
  4. Jeśli to nic niezwykłego (Pidgey, Drowzee, Ratata czy inna sratata jakich masz już sporo) – odpuść albo postaraj się złapać Pokemona w biegu. Jest trudniej, ale satysfakcja z „amazing” rzutu jest jeszcze większa 😉
  5. Przerwij bieg tylko w sytuacji, gdy napotkasz mocnego lub najlepiej unikatowego Pokemona, którego jeszcze nie masz w Pokedexie. Przejdź wówczas do marszu. Złap cwaniaka, a twój organizm sobie w tym czasie odpocznie i puls się ustabilizuje na niższych zakresach.
  6. Gotcha?! No to startuj z kolejnym odcinkiem, bo tam z przodu na pewno czeka kolejny okaz.
  7. Pamiętaj o wrzucaniu jaj do inkubatora. Biegnąc wykluwasz kolejnych zawodników – nawet paru w ciągu jednego treningu!

lury
Na koniec drobna prośba – nie traktujcie tego wpisu zbyt serio 🙂 Pokemony podobnie jak bieganie są fenomenem. Nie mamy wątpliwości, że za parę tygodni boom na to minie, ale póki co warto się tym nacieszyć i czerpać jeszcze większą satysfakcję z biegania.

Poza tym wielu psychologów i socjologów było zachwyconych efektem Pokemonów – ludzie zaczęli wychodzić na zewnątrz, chodzić i integrować się przy wspólnym hobby. Może teraz część z nich zacznie także biegać? 🙂